Prasa niemiecka przede wszystkim Der Spiegel i Der Welt ,,biła” jednoznacznymi tytułami - koniec Angeli Merkel. Wtórowała tym nagłówkom w podobnym tonie większość prasy zagranicznej.
Niejedna osoba by mogła powiedzieć, było to do przewidzenia. Tak czy tak, niedzielne wybory regionalne nie dały złudzeń nikomu, tym bardziej pani kanclerz. Trzy landy niemieckie wydały werdykt. Angela Merkel jak można było przypuszczać straciła poparcie na rzecz dynamicznej antyimigranckiej partii Alternatywy dla Niemiec /AfD/.
Rzecz jasna, że ta partia nie wygrała w żadnym landzie, jednak w ogólnym rozrachunku zabranych głosów, może poczuć się zwycięzcą. Do tej pory partia za bardzo nic nie znacząca, może wkrótce zaważyć na dalszych preferencjach wyborczych Niemców.
Czy można to nazwać wyborczą klęską Angeli? Z tego co wiadomo pani kanclerz trzyma oficjalnie fason i też tak nie myśli w oficjalnych przekazach.
Pierwszy punkt to izolacja Niemiec jaka ostatnio nastąpiła w związku z kryzysem imigracyjnym. Kwestia imigrantów, to jest ten punkt zapalny i wytyczający spojrzenie Niemców na tryb głosowania. Zrazili się. Nie mają zaufania do pani kanclerz. Przy takich decyzjach jakie ostatnio podjęła, stanowi to wyrok w opinii niemieckich wyborców. W polskim ujęciu to by określało przysłowie ,,nawarzyłeś piwa to je wypij”.
Niemieckie apetyty na piwo są powszechnie znane, jednak nie chcą jego pić z falą milionów imigrantów. Tu jest złożoność problemu.
Nie jest to tajemnicą, że rząd Niemiec w 2016 roku wyda na imigrantów 17 miliardów Euro !
Nie jest to tajemnicą, że sułtani arabscy wybudują w najbliższym czasie na terenie Niemiec kolejne 200 meczetów !
Poza tym jeszcze w tym roku ilość muzułmanów w Niemczech przekroczy liczbę 6 milionów osób!
Biorąc pod uwagę wskaźnik przyrostu naturalnego – dzietności - jest to dodatkowo ok.800 tys. nowych narodzonych. Rocznie !
Problem leży też nadal na granicach, obietnica dofinansowywania w kierunku sprytnej było nie było Turcji.
Jednak część prasy niemieckiej określiła przegraną chadecji jako ,,dezaprobatę” wobec frau Merkel.
Jak by to nazwać dosadnie?
Pani kanclerz zrobiła tzw. ,,Kocioł Europejski” narażając przyszłość wielu pokoleń na zagrożenie na dotychczas nie spotykaną skalę tego zjawiska… Gwoli przyrównania - może za wyjątkiem historycznego najazdów Hunów.
Będą to stracone pokolenia, niewolnicy we własnym kraju lub też prześladowani zakładnicy własnego kraju. Do tego to zmierza. Bez dwóch zdań. Humor niemiecki jednak ma swoją specyfikę. Dezaprobata.
Oddaje to pewnego rodzaju dowcip, kiedy w 2020 roku na granicy przy kontroli paszportu kontrolujący strażnik mówi do śniadego kolegi, te Ahmed jakieś dziwne nazwisko - Schultz…
Niestety wszystko wskazuje na to, że tak będzie. Prędzej czy później.
Na chwilę obecną kanclerz nie jest ogólnie zagrożona, nie ma drugiej takiej jak ona, pewnego rodzaju sprzeczność. Ma być na razie tak jak jest. Nie grozi jej pójście w odstawkę. Tego zdania są znawcy i eksperci od polityki. Nie będzie żadnych zmian w rządzie.
Jednak pani Merkel, nawet jakby - to nie zmartwi bo z tego co wiadomo ma mieć, jak już, propozycję bycia przewodniczącą ONZ. Czy to prawda czy nieprawda, tak mówią w kuluarach. Ponoć w kuluarach mówią też o niby kłótni pana Tuska z panią kanclerz, bo już jej nie całuje po rękach. Sprytnie, ale jak ktoś miałby mieć drugą kadencję to czy się stawia pani kanclerz czy nie, to i tak jest odpowiednie decyzyjne trzymające władzę gremium. Gdyby nawet, zakładając hipotetycznie - odchodzi pani kanclerz Angela Merkel.
Bałagan zostanie, martwcie się. Sama AfD porządku nie zrobi. Do tej niemieckiej stajni Augiasza potrzebny jest Herkules.
Tylko nikt nie wie czy czasami nie mówi już w języku arabskim.
Tylko nikt nie wie czy nie będą go tytułować- Ajatollach.
